Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile z wydanych pieniędzy z minionego miesiąca poszło na rzeczy, które były chwilowymi i niepotrzebnymi zachciankami?

Prawda jest taka, że marnujemy dużo. Na jedzenie które zalega w lodówce, na niezdrowe przekąski, niepotrzebne gadżety, durne gazety,  alkohol, akcesoria, ubrania, rzeczy do mieszkania. Zwykle po kupieniu tych rzeczy pojawiają się u nas wyrzuty sumienia, albo uczucie "zapchania". Owo uczucie objawia się tym, że czujemy,że kupiliśmy pod wpływem impulsu zbędną rzecz, która kompletnie nie pasuje do naszego stylu i tym samym zagracamy naszą przestrzeń. Pewnie wiecie o co chodzi.

Jest to ćwiczenie dwuetapowe.

Pierwsza część - zrób listę. Na razie tygodniową. Spisz wszystkie rzeczy, które kupiłeś w ostatnim tygodniu, miesiącu, a jeśli możesz pójść dalej, to w przeciągu 6 miesięcy, roku... Niech to będą nawet takie drobnostki jak baton. 
Powiedzmy, że codziennie kupujesz batona za 2 zł.  Niby nie dużo. Jednak tygodniowo wychodzi 14 zł. Miesięcznie ok.60 zł. 

Na same batony.

Każdy z nas ma takiego codziennego "batonika". Może to być piwo, puszka coli, ciastko, czipsy, pop corn, cokolwiek. Czasami nawet dajemy się skusić na jakieś większe promocje , obiecując , że zjemy tylko jednego, co w rezultacie wygląda tak, że następnego dnia z paczki batonów nie zostaje nic. I nici z oszczędzania.

Tak samo jest z jedzeniem, które kupujemy, przeliczając swoje możliwości. I wyrzucamy: sałatę, chleb, ser... Pod którymi kryje sie nie tylko zmarnowana żywność, ale także PIENIĄDZE.

Podepnij pod to ubrania, kosmetyki, i wszystkie inne "potrzebne" rzeczy. 

Zastanów się , w jaki sposób mógłbyś ograniczyć ich kupowanie. Może warto robić takie obliczenia, i raz w tygodniu, za te 15 zł kupić sobie obiad w ulubionej knajpce ? Brzmi lepiej niż zapychanie sie batonami i pobudzanie do wzrostu tkanki tłuszczowej .Albo w końcu... zacznij odkładać.

Druga część:

Prześpij się z myślą o kupnie danej rzeczy.

Przemyśl to w domu. 
Czy ta książka jest mi niezbędna ? Może wypożyczę coś w bibliotece. 
Czy mogę bez tego wytrzymać?
Czy mogę sie bez tego obejść?

Spróbuj robić tak przez miesiąc i sprawdźcie ile pieniędzy zaoszczędziłeś
I jeśli ci to pomogło, daj znać w komentarzu !:)


źródło/inspiracja : "Bóg nigdy nie mruga" Regina Brett

7 Responses so far.

  1. kudels says:

    z tymi batonami, to nie popieram, no trudno mi sobie wyobrazić...żeby oszczędzać np. na jedzeniu. To tak jakbym żałowała sobie na zupkę :)) wiadomo piwko, kawkę na mieście można ograniczyć i popieram nieprzemyślane zakupy, a ksiązki faktycznie można wypożyczyć :)

  2. u mnie się to nie sprawdza. po pierwsze nie chce mi się tego spisywać ;) a po drugie... masz kase... to wydajesz. dlatego na początku miesiąca przelewam odpowiednią część wypłaty na konto oszczędnościowe i pozostałą część mam do dyspozycji, bez wyrzutów sumienia i bez zbędnego kalkulowania :)

  3. Unknown says:

    Robię podobnie. Od razu po wypłacie robię wszystkie opłaty, później część na subkonto, a to co zostanie mam do dyspozycji na cały miesiąc. Próbowałam robić listy, ale poddałam się po kilku dniach. Za to znam ludzi, u których to się sprawdza :)

  4. poliandria says:

    Robienie tej listy ma na celu jedynie uświadomienie tego ile wydajemy na głupoty, a nie sztywną kontrolę wszystkiego co wydajemy :) Wtedy mamy świadomość tego, ile pieniędzy idzie "w błoto". Wiadomo, możemy sobie czasami pozwolić na jakieś przyjemności, nie jesteśmy robotami. Gorzej, jeśli te wydatki zbliżają się do niebezpiecznej sumy.

  5. Często łapię się na tym, że kupuję coś automatycznie bez sprawdzania czy danej rzeczy nie można kupić taniej. (np. przyzwyczaiłem się przez kilka lat)
    Pozdrawiam Paweł Zieliński

    www.twojwybortwojaprzyszlosc.pl

  6. Unknown says:

    Przyzwyczajenie robi swoje... jednak ja robię za 'domowego księgowego' więc wydatki wspólne takie jak kosmetyki łazienkowe czy jedzenie zawsze staram się kontrolować :) choć jak to kobieta, czasem miewam problem ze swoimi wydatkami.. choć na szczęście dość rzadko! :)

  7. Ja staram się kontrolować wydatki, jak najlepiej się da:), boję się czasem, że w drugą stronę przegnę:) Zarabiamy w końcu też po to by cieszyć się z życia i wszystkiego nie odmawiać. Ale rozsądek, o którym wspominasz-święta rzecz!

Leave a Reply