Określają cię dwie rzeczy. Twoja cierpliwość, gdy nie masz nic, i twoje podejście , gdy masz wszystko.
Cytat ten, doskonale oddaje odniesienie do minimalizmu. Powinniśmy wyćwiczyć się w cierpliwości, w spędzaniu czasu z niewieloma rzeczami, z niewielką ilością pieniędzy.  Ćwiczyć wolę charakteru, rozwijać się mentalnie, duchowo. Świat nastawiony jest na produkcję. Żyjemy w czasach konsumpcjonizmu, wybieramy mieć, zamiast być. Szczególnie, odnosi się to do nas, polaków. Niestety. Zagracamy mieszkania, kotłując tym samym zbyteczne myśli w swoich głowach. Wybieramy się na wakacje i marudzimy, jak to wiele rzeczy się nam nie podoba, jakie to wszystko drogie, i w końcu nie robimy nic pożytecznego poza upijaniem się lub zjedzeniem tłustego kawałka mięcha ( no, bo trzeba się najeść ) . A co z innymi rzeczami ? Co z widokami ? Naprawdę, nie wszystko da się kupić. Wystarczy rozsmakować się w cudowności danej chwili, choćby była najskromniejsza na świecie. Cieszyć się z poznawania kultury. Ludzi. Świata. Języka. Oddać uśmiech. Być życzliwym, dobrym, szczodrym, wesołym, skorym do zabawy i otwartym na nowe doznania. 

Ciągle marudzimy, że brakuje nam pieniędzy na to, na tamto. Nie chodzi mi nawet o utrzymanie, mam na myśli własne pragnienia, np. dotyczące własnego hobby. Pan Kowalski myśli w ten sposób "kupiłbym sobie rower, to schudłbym i trochę, i pieniądze by się zaoszczędziło.". Tylko zgadnijcie co robi taki statystyczny polak po wypłacie. Kupuje sobie wódeczkę, żarełko i trwoni pieniądze na inne zbędne przyjemności. Albo, co gorsza, kupuje rzeczy których wcale nie potrzebuje, a które zalegają w szafie lub ani razu nie zostają użyte. Później płacze jak mu źle. Jakoś się wcale nie dziwię. Obserwuję ludzi wielu narodowości, i staram się dociec, o co kurde chodzi. I poniekąd chyba wiem. Nie chodzi tutaj o zarobki. Ludzie zachodu wcale nie zarabiają "krocia " (proporcjonalnie do cen) . Po pierwsze - ciężko pracują. Wiedzą , że wakacje, sukces, czy pieniądze, nie spadają z nieba. Po drugie - trzymają się zasad. Gdy widzą jedzenie, które tuczy, sklepiki z badziewnymi pamiątkami, nie rzucają się w wir bezsensownych zakupów. Robią wszystko z głową. Wolą wydać na coś trwalszego, obiad w restauracji o której marzyli, rejs statkiem po rzece... i inne. Po trzecie - oszczędzają. Mają poczucie wartości pieniędzy. Jeśli je wydają, to na coś, o czym marzyli, co planowali. Nie są to zakupy pod wpływem impulsu. Słyszałam nawet o ludziach, którzy zabierają z kawiarni ciastka dawane do kawy, i trzymają je w pudełkach w domu, i częstują nimi gości. Cóż za oszczędność ! Ja bym nawet cukru nie wzięła !

I tak to się przedstawia. Wyrażam się tutaj o ogóle, nie o poszczególnych jednostkach, ponieważ gdybyśmy mieli patrzeć po stereotypach, to cały naród polski powinien siedzieć za kradzieże, pijaństwo lub rozboje. Jednak , coś w tym jest. Zaczęłam na to bardziej zwracać uwagę, i moje poglądy sprawdzają się w 90%. To dużo. Dużo za dużo. Moglibyśmy uczyć się gospodarowania pieniądzem od naszych zachodnich sąsiadów . Może ten problem, leży (po części) w nas ?

2 Responses so far.

  1. Ten problem leży po części w nas samych bo żeby dobrze gospodarować czymkolwiek trzeba najpierw chcieć ;)Po drugie wydaje mi się, że w naszym kraju dużo osób ma tendencję do życia "ponad stan" czyli "wydaję dzisiaj, martwię się jutro"
    Zgadzam się, że moglibyśmy uczyć się gospodarności od innych osób, narodów, itd, ale chyba najlepszym sposobem na rozpoczęcie oszczędzania i rozsądnego wydawania pieniędzy jest własny eksperyment. :-)
    Pozdrawiam serdecznie i gratuluję postu na czasie Paweł

    http://twojwybortwojaprzyszlosc.blogspot.com/

  2. kudels says:

    u nas jest duża rozrzutność przy nieporównywalnych zarobkach :))

Leave a Reply